To zależy od konkretnego korektora i na jakich pasmach pracuje, jak się ustawiają gitarzyści, jak bas, czy perkusja jest ciężka, itp. itd.
Czynników jest całe mnóstwo. Na pewno dodawanie "masy" do wokalu jest jedną z najgorszych możliwych rzeczy. Wokal w nagraniach się zwykle tnie kompletnie w dół od 100-160Hz. Jaki sens ma więc eksponowanie tego na żywo? Spowoduje to oderwanie się wokalu od całego instrumentarium. Może i będzie lepiej słyszalny, ale instrumentarium traci na tym niesamowicie.
Ale nie martw się. I tak najbardziej niereformowalni są gitarzyści, którzy boją się gałki "Treble" w swoich wzmacniaczach i dają zwykle kupę środka, zjadając wokal, lub kupę basu, zjadając gitarę basową. To od nich najczęściej trzeba zacząć uświadamianie, że kiedy im się wydaje, że gitara brzmi dobrze, to w całym "miksie" brzmi nieznośnie źle.
PS. Zwykle też gitarzyści mają manie rozkręcania "Drive'a" na maksa. To też brzmi źle, co można sprawdzić przy pierwszym nagrywaniu
Pzdr.