Co do mikrofałszy, to warto też zwrócić uwagę na to, jak nagrywa się wokale.
Jakakolwiek latencja w odsłuchu (od 1 ms do 25 ms) spowoduje powstanie zjawiska filtru grzebieniowego (
https://pl.wikipedia.org/wiki/Filtr_grzebieniowy).
Tak tłumacząc na szybko, to kwestia jest taka że masz dwa źródła odsłuchu - to co słyszysz w wyniku wibracji od środka, oraz to, co słyszysz na słuchawkach. Opóźnienie jednego do drugiego może spowodować, że usunięte zostaną częstotliwości w uchu które odpowiadają za poprawne słyszenie wysokości dźwięku i nagle fałszujesz.
Wyjścia są dwa.
- Wywalasz wszystkie efekty które dajesz sobie na odsłuch w programie i lecisz poprzez Direct Monitoring.
Problem jest taki, że głos jest dynamiczny z natury i czasem będziesz się słyszał dobrze, a czasem źle w stosunku do podkładu. Dlatego też zaleca się dorzucenie analogowego kompresora na bardzo lekkich ustawieniach - 1:2, tak żeby była przestrzeń do dalszego miksowania.
- Wywalasz kompletnie jakikolwiek odsłuch i odsłaniasz coś około połowy jednego ucha (tak jak kupa prosów studio często robi, warto eksperymentować z ulubionym uchem). Podstawowym źródłem odbicia będzie mikrofon, statyw, tekst oraz ściana. Biorąc pod uwagę, że na 1m przypada średnio 3ms opóźnienia, to będąc jakieś 30 cm od źródła odbicia, schodzisz poniżej 1ms, więc efekt ten już nie występuje.
Druga sprawa, to to jak ucho słyszy dźwięki zależnie od ich głośności. Jeśli ustawisz sobie podkład za cicho to głos przykryje instrumental, ale z kolei jak za głośno, to ucho sobie podbije częstotliwości z zakresu 1-4Khz, czyli tam gdzie jest wyraźne słyszenie słów oraz "przebijalność" głosu przez instrumental.
Jak wziąłem obie te rzeczy pod uwagę to zniknęły wszystkie losowe mikrofałsze. Zostały tylko rzeczy konkretnie wynikając ze złej techniki czy nierozgrzania (poranny głos i glut w gardle) czy też braku podparcia, bo od siedzenia kilka godzin mięśnie się spieły i przestały prawidłowo pracować. Polecam